Home
Sarmatyzm. Szlachetne dziedzictwo czy przeklęty spadek?

Sarmatyzm. Szlachetne dziedzictwo czy przeklęty spadek?

Sarmatyzm. Szlachetne dziedzictwo czy przeklęty spadek ?

Dla uczniów klasy pierwszej – medialno-akademickich humanów- piąty dzień szóstego miesiąca okazał się dniem Sądu Ostatecznego.

W auli III Liceum na krzesłach rozsiedli się uczniowie, aby obejrzeć i ocenić przygotowaną metodą projektu sesję popularnonaukową, której podjęli się ich koledzy. W loży honorowej zasiadł najważniejszy gość – Pani Dyrektor Katarzyna Kordus, obok pani profesor – Beata Błaszczyk – postać równie istotna, organizator sesji popularnonaukowej. Całemu przedsięwzięciu przyglądał się także historyk -pan profesor Marek Jekel, choć robił to z niecodziennej dla niego perspektywy – zza obiektywu aparatu. Z uwagą obserwował nas pan profesor Pużanowski, ale oceniał pewnie inne – fizyczne aspekty naszej pracy. Na scenie znajdowała się siedemnastowieczna rodzina z gromadką dzieci, ekipa odpowiedzialna za nagłośnienie, sprzęt oraz obraz, jak również prezenterzy.

Nasza przygoda z sarmatyzmem zaczęła się nieco wcześniej, przed występem. Kilka tygodni po rozpoczęciu roku szkolnego każdy z uczniów naszej klasy otrzymał harmonogram działań. Podzieliliśmy się na dziewięć grup, a każda zajmowała się inną sferą życia (a nawet śmierci) tej fascynującej formacji kulturowej.

Platon powiadał: najważniejszy w każdym działaniu jest początek, nasz nie był prosty. Zapoznanie się z hasłem zaczerpniętym ze Słownika literatury staropolskiej – katorga licząca z pewnością zbyt wiele stron, zapisana drobnym maczkiem zawierająca skondensowaną wiedzę, której nie sposób przyswoić, czytając jeden raz.

Jak żywa, barwna i ciekawa jest historia Sarmatów, przekonaliśmy się dopiero, gdy od teorii przeszliśmy do praktyki. Wiedzieliśmy więcej o malarstwie tamtych czasów. Mieliśmy czas na wyszukanie informacji, w jaki sposób ubierali się ówcześni ludzie. Znaliśmy uroczystości rodzinne, które nie różniły się w rażący sposób od dzisiejszych, jednak były znacznie bardziej pompatyczne. Potrafiliśmy powiedzieć, co jadali i to, że podczas biesiady najważniejszej roli nie odgrywało wcale mięsiwo, a trunek. Szlacheckie sposoby politykowania budziły w nas mieszane uczucia. Musieliśmy również posiadać wiedzę o dorobku literackim okresu – fraszkach, pamiętnikach sarmackich czy  facecjach.

W sposób empiryczny działać zaczęliśmy w maju. Wolny od zajęć szkolnych dzień (podczas gdy nasi starsi koledzy zmagali się z arkuszami maturalnymi) wykorzystaliśmy na stworzenie filmików do prezentacji. Dziewczęta przebrały się w piękne, choć nie do końca sarmackie suknie i poczuły się jak prawdziwe damy. Chłopcy po założeniu kontuszy i domalowaniu wąsów oraz sińców wyczuli unoszący się w powietrzu zapach uczty, zabawy, bitki – niektórzy jedli, inni toczyli walki przy użyciu dostępnego rynsztunku w postaci kija od miotły czy grabi . Rozmawialiśmy ze sobą w bardziej niż zwykle ożywiony sposób. Udzielił nam się sarmacki styl bycia.

Świetnie bawiliśmy się, przygotowując scenki – sesji nadaliśmy kształt Teleexpressu zafascynowani  spotkaniem z red. Maciejem Orłosiem. Wszystko toczyło się pod czujnym okiem naszej Pani Reżyser – Martyny, która wykazała się odwagą, podejmując się tego zadania.

Efekty naszej pracy musieliśmy zaprezentować wymagającej pani profesor Błaszczyk, która nieustannie motywowała nas do pracy. Byliśmy przekonani, że nawet studenci nie podejmują się tak ambitnych działań. Podczas sesji nie tylko nauczyliśmy się opanowania stresu, ale także kilku technicznych umiejętności. Jak na humany przystało, niecodziennym było obsługiwanie kamery, a podjęliśmy się tego wyzwania. Przekonaliśmy się o talentach, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Nasza koleżanka Małgosia pokazała nam swoje zdolności w montowaniu, sklejaniu, ulepszaniu naszych filmików oraz pracy nad dźwiękiem przy pomocy wymyślnych programów komputerowych. Mateusz, Maciej, Klaudia, Oktawia oraz Agata wykazali się predyspozycjami aktorskimi. Robert dał nam solidną lekcję śpiewu. Mikołaj, Piotr i jeszcze jeden Mikołaj sprawdzili podczas sejmikowania, ile decybeli są w stanie z siebie wydobyć i czy mogliby przekrzyczeć czołowych polskich polityków. Asia, Ewa, Ania i Zosia dowiedziały się , jak trudne jest czytanie tekstu przed ogromną widownią – nauczyły się panować nad drżeniem warg, policzków, a także pamiętać o uśmiechu w najbardziej stresujących sytuacjach. Martyna – koordynatorka i reżyser- wie nieco więcej o zastosowaniu impresywnej funkcji w mowie; jej zdolności w odczytywaniu mowy ciała – gestykulacji i mimiki poprawiły się. Michał, biegając z aparatem, poprawił wydolność oddechową.  Damian może z dumą powiedzieć, że wykazał się opanowaniem większym niż Maciej Orłoś. Daria olśniewała wyglądem, zachwycała barwą głosu, ćwiczyła kunszt reporterski niczym Anita Werner. Pozostali odnaleźli w sobie trochę zapału z lat przedszkolnych. Nie da się ukryć, że umiejętność zrelaksowania się jest kluczowa w dzisiejszych czasach.

Ubrani w sarmackie stroje w auli pokazaliśmy się z najlepszej strony, prezentując prawdziwą – wystawną, obfitą ucztę i śpiewając. Wykorzystaliśmy wiele ciekawych form – wywiad, sprawozdanie, prezentację multimedialną, elementy dramy…

Po zakończonym przedstawieniu, oklaskach publiczności, głos zabrała Pani Dyrektor Katarzyna Kordus. Zwróciła przede wszystkim uwagę na ilość jedzenia spożytego podczas występu, jak również nasze zaangażowanie. Jesteśmy zadowoleni z wykonanej pracy i jej efektów – rzeczywiście przeprowadziliśmy wszystko w (Tele) expressowym tempie.

Mamy nadzieję przeżyć podobne emocje, zrobić równie pozytywne wrażenia, przygotowując kolejną sesję, za którą już niebawem się zabieramy. Będzie dotyczyła w dużym stopniu Pana, stojącego niedaleko naszej Szkoły, obserwującego ruch uliczny zawsze z tej samej perspektywy, w pewien sposób wciąż żywego, choć zastygłego w bezruchu. Mowa oczywiście o Starym Marychu i gwarze poznańskiej.

Podziękowania i ukłony kierujemy do pani Błaszczyk, bez której pomocy sesja popularnonaukowa nie odbyłaby się. Jesteśmy wdzięczni za wszystkie rady i godziny spędzone na próbach. Wszyscy podziwiamy Pani poświęcenie, energię i wiarę!

Zofia Libera