Home
Dokąd może zaprowadzić nas UŚMIECH?

Dokąd może zaprowadzić nas UŚMIECH?

Aleksandra Cholewa, uczennica kl.If, uczestniczka warsztatów kryminalnych, konkursu literackiego organizowanego przez UAM- FanFil , wzięła również udział w Wojewódzkim Konkursie Literackim ,,Manufaktura Słowa” pod patronatem Wielkopolskiego Kuratora Oświaty i … zajęła II miejsce. Jury przyznało Jej nagrodę za …Uśmiech. Taki tytuł nosi opowiedziana przez Olę historia, którą można przeczytać w zamieszczonym poniżej załączniku.

Gratuluję lekkości pióra, pomysłu i miejsca na podium oraz życzę natchnienia do dalszej twórczości.

 

Beata Błaszczyk

dyplom

 

Uśmiech

Siedziałam na niewygodnym, plastikowym krześle, wpatrując się w białe światło, zalewające szpitalne  korytarze. Nie wiem, ile godzin tu spędziłam. Może kilka minut, może godzinę… A może nawet dłużej? Czas zatrzymał się w momencie, kiedy dowiedziałam się, jak kruche jest ludzkie życie. Przymknęłam powieki, opuszczając głowę. Przez wąskie szparki obserwowałam szare złączenie dwóch śnieżnobiałych kafelków. Przed oczami pojawiła mi się roześmiana twarz Pauliny. Te same niesforne, czerwone włosy… Ciemnozielone oczy w kształcie migdałów Poczułam jak płacz rośnie mi w gardle. Zaszlochałam cicho, pozwalając łzom spływać swobodnie po mojej twarzy. Nagle głowa opadła mi na kolana. Objęłam ją ramionami, wydając z siebie głośny ryk. Płakałam, nie mogąc się opanować.

– Chcesz jedną? – Spytał ktoś, dotykając moich pleców. Podniosłam gwałtownie głowę, aby zobaczyć uśmiechniętą brunetkę. W dłoni trzymała kartonowe opakowanie. Drżącymi dłońmi wyciągnęłam chusteczkę. Delikatnie złożyłam ją na pół, po czym wytarłam spływające łzy.

– Dziękuję – wydukałam.

– Jestem starszą sierżant, Alexandra Patulla. Monika, prawda?

– Tak – podciągnęłam nosem, patrząc nieprzytomnie na twarz kobiety.

– Chciałabym Ci zadać parę pytań w związku…

– Z wypadkiem Pauliny? – Dokończyłam. Obserwowałam, jak skinęła głową. Patrzyłam na nią, jednak myślami byłam daleko. Znowu widziałam nas. Szłyśmy we dwie. Ja i Paula. Jak co dzień. Zawsze wybierałyśmy tę samą trasę, prowadzącą opuszczoną drogą. A przynajmniej tak nam się wydawało. Szłyśmy, rozmawiając i wygłupiając się. Ulica biegła przez sam środek lasu. Dookoła nas same drzewa. Słońce przebijało się przez ich wątłe liście, oświetlając nasze roześmiane twarze.

Nie wiem, jak to się stało. Nie wiem, jak mogłam tego nie usłyszeć. Jednak było już za późno. Kierowca, wychodząc z zakrętu, nie zauważył nas. Pisk opon. Czerwień lakieru mignęła gdzieś koło mnie. Usłyszałam cichy krzyk, kiedy rozpędzony pojazd uderzył w ciało przyjaciółki. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Jej ciało, lecące bezwładnie niczym kukiełka, uderzające z gruchotem o zniszczony asfalt. Samochód, zatrzymujący się zaledwie na chwilę. Trzy uderzenie serca później, już go nie było. Cztery uderzenia później klęczałam przy Pauli. Dziewczyna dalej oddychała. W kącikach jej ust rosły niewielkie bańki z krwi, pękając po chwili.

– Moni… – wysapała, z trudem unosząc powieki.

– Patrz na mnie Paula – mówiłam spanikowana. Poczułam jak w gardle rośnie mi płacz. Po policzku spłynęła samotna łza. – Nie pozwolę ci umrzeć, słyszysz?! – Krzyknęłam, łapiąc ją za dłoń. Dziewczyna patrzyła przed siebie, próbując oddychać.

– Widzisz jakie piękne niebo? – Szepnęła, po czym przeniosła na mnie spojrzenie zeszklonych oczu. – Najwyraźniej tak musiało być – głos jej się załamał.

– To moja wina – załkałam, mocniej ściskając jej dłoń.

– Nie twoja – szepnęła, unosząc drugą rękę. Dotknęła mojego policzka, zostawiając na niej ślad krwi. – To nie jest niczyja… Wina… – słowa przychodziły jej z trudem. Zaczęła kaszleć, brudząc nas krwią.

– Nie zamykaj oczu! Paula! Nie rób mi tego! – Krzyczałam jej prosto w twarz.

– Uśmiechnij… Się… – Szepnęła, patrząc nieprzytomnie. – Masz… Piękny… Uśmie….- Nie dokończyła, wypuszczając powietrze z płuc. Powieki opadły, zasłaniając gasnący blask w jej ciemnozielonych oczach.

Nie wiem, jakim cudem znalazłam się w ramionach policjantki. Szlochałam, wypłakując się w jej mundur.

– Już dobrze… Spokojnie… – Pocieszała mnie, głaszcząc spokojnym ruchem po plecach. Podciągnęłam nosem, pięściami ocierając łzy z policzków. Nagle przez odsłonięte okno wpadła odrobina światła. Patrzyłam na nią nieprzytomnie, opierając głowę o ramię kobiety. Przypomniałam sobie słowa przyjaciółki.

  • Będę tęsknić Paula… – Szepnęłam. Uśmiechnęła się z trudem, spełniając jej ostatnią wolę.

 

~ Smile