Home
Cegielski, bejmy i… , czyli spotkanie z aktorem Teatru Nowego w Poznaniu, Michałem Grudzińskim

Cegielski, bejmy i… , czyli spotkanie z aktorem Teatru Nowego w Poznaniu, Michałem Grudzińskim

Cegielski, bejmy i , czyli spotkanie z aktorem Teatru Nowego

w Poznaniu, Michałem Grudzińskim

 

,,Cegielski mnie prześladuje” – tak zaczął spotkanie, nomen omen w kontekście postaci Cegielskiego, Michał Grudziński, aktor Teatru Nowego w Poznaniu, szerszej publiczności znany z telewizyjnych seriali, między innymi ,,Na dobre i na złe” oraz                 ,,Rodzinka. pl”. Możemy go także zobaczyć w filmie dokumentalnym ,,Poezja i maszyny”, poświęconym życiu i działalności Hipolita Cegielskiego, bohatera przygotowywanej przez klasę 2d sesji.

To właśnie ta rola i film w reż. Jacka Kubiaka stał się przyczynkiem do zaproszenia aktora Teatru Nowego w nasze skromne progi. Okazało się, że tak naprawdę nie ma, o czym opowiadać, gdyż jest to film dokumentalny, a nasz gość wcielił się w postać Józefa Ignacego Kraszewskiego. Aby dodać sprawie kolorytu, jego rola polegała na wypowiedzeniu trzech krótkich kwestii, z których przygotowanie się nie było większym problemem dla tak doświadczonego aktora.

Jednak od początku było wiadomo, że istotą naszego spotkania, którego inicjatorką była Natalia Ratajczyk, będzie zawód aktora sam w sobie. Nasz gość sam stwierdził, że jeśli się coś lubi, to można o tym długo gadać. Pasja, talent, śmiałość, praca, intuicja – oto atrybuty dobrego aktora.

Jak sam mówi, praca aktora serialowego różni się znacząco od pracy aktora scenicznego. Kiedy mają odbywać się zdjęcia, dwa dni wcześniej dostaje tekst, później przed nagraniami nie ma prób, bo czas to pieniądz. A żeby było śmieszniej, odtwórcy głównych ról są tak zabiegani, że w przerwie między ujęciami wiszą na telefonach. Poza tym, z powodu braku czasu na przygotowanie, często nie znają tekstu i improwizują. Siłą rzeczy współpraca z nimi jest dość uciążliwa, między jednym telefonem a drugim. Pan Michał przy okazji obalił jeszcze jeden mit, dotyczący zarobków. Jak sam stwierdził, zarabia w ten sposób na chleb. ,,Czy śpi na bejmach? Gó**o prawda”. Owszem, Ci najbardziej rozpoznawalni zarabiają całkiem nieźle, ale w przypadku pozostałych…

Natomiast praca w teatrze wygląda zupełnie inaczej. Przede wszystkim jest bez porównania więcej prób. Najpierw odbywają się próby czytane, potem próby sceniczne. Akurat przy okazji tego wątku nasz gość stwierdził, że raz mu się zdarzyło odmówić roli w spektaklu, jednak nie chciał zdradzać szczegółów. Podczas prób scenicznych szuka się sytuacji i obmyśla, jak pokazać daną postać, jakie ruchy wykonać, jakich rekwizytów użyć, jaki kostium dobrać. Całość ma ukazywać prawdę o postaci. Tak też pan Michał definiuje swoje aktorstwo. W swych rolach szuka prawdy, aby ukazać ją innym. Aktor musi potrafić tak przedstawić postać, aby widz mógł wejść w jej skórę. Aktor, jak nikt inny, ma możliwość znaleźć się w sytuacji innych. Dzięki temu dysponuje różnymi spojrzeniami na świat.

Nasz rozmówca, bo nasze spotkanie z panem Michałem bardziej przypominało miłą, ciepłą, otwartą i szczerą rozmowę, jest bardziej aktorem komediowym. Jednak rozbawianie publiczności nie jest takie proste. Komedia to najczęściej patrzenie na dramat innych. Dlatego aktor komediowy musi być dobrym dramaturgiem. Znacznym ułatwieniem jest śmiech publiczności, bo widowni z mocno oświetlonej sceny nie widać. A kiedy widzowie się śmieją, to znaczy, że sztuka się podoba. Gdy grasz role dramatyczne, to nigdy nie jesteś do końca pewien. No, chyba że ktoś się rozpłacze…

Co ciekawe, na początku swej kariery, nasz gość był strasznym… jąkałą! Jak sam to określił: język się plącze, a jestem trzeźwy. Znamienna jest tutaj historia pewnego przesłuchania, gdzie jako młody aktor miał się przedstawić:

-Jak się pan nazywa?

-yyyyyy

-To pan nie wie, jak się nazywa!?

-yyyyyyy

I wyszedł. Ciekawe też, twierdzi, że do dziś się jąka, ale chyba dla przekory. Jego lekiem na zająknięcia były po prostu występy sceniczne. Kiedy występował, wcielał się w kogoś innego, więc pozbywał się atrybutu jąkania.

Chciał być lekarzem, ale jako aktor też jest swego rodzaju lekarzem. Dzięki swojej profesji rozbawia innych i poprawia im humor. Ciekawe, jaką chciał mieć specjalizację…

Lubi prowokować innych. Wypróbował to także na koleżance z naszej klasy, wręczając jej papierowy samolocik. Później opowiedział nam, że nie była ona pierwszą ofiarą, ale pewnie też nie ostatnią… Zawsze pyta swoje ofiary, pod koniec spotkania, czy nie zrobił z siebie idioty. Nasza koleżanka nie miała zastrzeżeń.

 

W czasie dwugodzinnego spotkania dowiedzieliśmy się wiele o pracy aktora. Pan Michał opowiedział nam, podejrzewam, że zaledwie ułamek historii ze swojego życia. Niestety, gdybym chciał je umieścić w tym tekście, jego obszerność byłaby kilkakrotnie większa. Na koniec nasz rozmówca zostawił nas z pewną myślą, że chciałby jeszcze coś nadrobić, tylko nie wie, co…

Nasz gość, choć nie najmłodszy ciałem, wciąż jest młody duchem. Życzymy mu, aby znalazł to, co chce nadrobić i jak najdłużej cieszył nas swym kunsztem aktorskim, tak na deskach teatru, jak i na srebrnym ekranie.

 

Paweł Antuchowski, klasa 2D

DSC_0634 DSC_0635 DSC_0643