Home
Bella Italia, czyli Bibione 2022

Bella Italia, czyli Bibione 2022

Bibione 2022

 

Po dwóch tygodniach nauki, kiedy wszyscy poczuliśmy pierwsze zmęczenie w nowym roku szkolnym, myślami przenosiliśmy się do Włoch. Miał to być ostatni akcent lata, ostatecznie zwieńczający wakacje i rozpoczynający kolejny długi rok szkolny. Siedząc w ławkach,

z utęsknieniem myśleliśmy o momencie, w którym zanurzymy się w ciepłym morzu

i przez tydzień będziemy raczyć podniebienie głównie pizzą i makaronem.

Wreszcie, 16 września, nasz autokar wytoczył się z dworca letniego i ruszyliśmy

w kierunku Bibione. Po niespełna 19-godzinnej podróży, podczas której wszyscy jeszcze pełni byli energii, dotarliśmy do tonącego w mżawce, chłodnego miasteczka. Pogoda nie zepsuła nam humorów, mimo wyjątkowo długiego oczekiwania w deszczu na możliwość wypakowania bagażu

i oficjalnego wprowadzenia się do naszych apartamencików.

Cały następny dzień upłynął nam na plażowaniu i odpoczywaniu. Plaża znajdowała się

w odległości pięciu minut drogi od naszego budynku i wypełniona była leżakami oraz meduzami wyrzuconymi przez fale na piasek. We wrześniu nie było już upałów, co jednak nie przeszkodziło nam spędzić większości dnia w wodzie. Szybko odkryliśmy Bibione, które, choć małe i wypełnione głównie sklepikami z pamiątkami, miało jednak urokliwe miejsca, w których przyjemnie spędzało się czas, jedząc lody i słuchając trzyosobowego zespołu muzycznego z Polski, co wieczór występującego na rynku.

Nasza pierwsza wycieczka odbyła się już następnego dnia, kiedy to wyruszyliśmy w stronę Wenecji. Po ekstremalnie szybkim, 45-minutowym, marszu przez wąskie weneckie uliczki, podczas którego rozproszyliśmy się prawdopodobnie na długość kilkuset metrów, dotarliśmy na Plac Św. Marka (na którym podobno niedozwolone było siadanie, ale najwyraźniej nikt nic sobie z tego przepisu nie robił). Tam czekała już na nas przewodniczka, Polka, która przez następne półtorej godziny oprowadzała nas po swoim mieście. Po wycieczce i czasie poświęconym na poszukiwanie jedzenia czekała na nas ostatnia atrakcja – przepłynięcie do miejsca postoju autokaru tramwajem wodnym – szczególnie zapamiętana przez część osób (w tym przeze mnie). Niektórzy ten etap wycieczki będą wspominali mniej miło, a to ze względu na mdłości spowodowane falami.

Do Bibione dotarliśmy zmęczeni, ten stan jednak nie stanowił przeszkody w odkrywaniu uroków miasta wieczorem.

Trzeciego dnia naszej wycieczki, po zaplanowanym plażowaniu i kąpielach w morzu, czekała nas niespodzianka – spaghetti party, urządzane około pół godziny drogi od naszych apartamentów. Choć początkowo nic na to nie wskazywało, bawiliśmy się świetnie. Zmęczenie osiągnęło taki stan, że tego dnia szybko znaleźliśmy się w łóżkach.

W środę, zregenerowani po wylegiwaniu się na plaży, wyruszyliśmy do Akwilei, gdzie mieliśmy zwiedzić winiarnię oraz bazylikę. Choć musieliśmy ograniczać zakupy ze względu na pojemność autokaru, prezenty dla rodziców zrobił każdy.

Dwa dni później, kiedy o piątej nad ranem staliśmy z walizkami i żegnaliśmy się z Bibione, czekała nas ostatnia atrakcja wyjazdu – Gardaland. Na miejsce dojechaliśmy nieco nieprzytomni i prawdopodobnie jedyną rzeczą, która mogła nas wtedy rozbudzić, były rollercoastery. Następnych siedem godzin spędziliśmy, korzystając z różnego rodzaju atrakcji lub oczekując na nie (były wielkie tłumy). Po rozmaitych kolejkach, drewnianych, trzęsących się lub wodnych, wykończeni zajęliśmy miejsca w autokarze i (w wielu przypadkach) przespaliśmy całą drogę powrotną.

Pewnie większość osób zgodzi się, że był to jeden z najlepszych szkolnych wyjazdów, który zapamiętamy na długo. Teraz, siedząc w szkolnych ławkach, wracamy myślami do tygodnia w Bibione i zazdrościmy młodszym klasom, które już teraz mogą żyć nadzieją kolejnego szkolnego wyjazdu do Włoch. Nam pozostały WSPOMNIENIA!

Urszula Górniak

klasa 3f

 

https://drive.google.com/file/d/1ZYBkpNq-rBAYVnCgH3Rvo_syiKmRJGQo/view?usp=sharing