Home
Finał Wielkopolskich Mistrzostw Ortograficznych 2017

Finał Wielkopolskich Mistrzostw Ortograficznych 2017

20 stycznia odbył się finał  V Wielkopolskich Mistrzostw Ortograficznych „Dyktando o Laur Kantego”. Finał wyłonił najlepszych z najlepszych: Mistrza Ortografii –  Ludwikę Paszko z VI Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu oraz laureatów: Jędrzeja Sławnikowskiego z  VI Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu,  Wiktorię Kosmowską z Liceum Ogólnokształcącego im. Henryka Sienkiewicza we Wrześni   i Katarzynę Stelmach z VIII  Liceum Ogólnokształcącego  w Poznaniu.

W roku szkolnym 2011/2012 konkurs został już objęty honorowym patronatem przez Wielkopolskiego Kuratora Oświaty i był wówczas skierowany do uczniów poznańskich szkół ponadgimnazjalnych. Natomiast w ubiegłym roku szkolnym konkurs zmienił swoją formułę i nazwę na Wielkopolskie Mistrzostwa Ortograficzne ,,Dyktando o Laur Kantego” i objął swoim zasięgiem uczniów szkół ponadgimnazjalnych z całej Wielkopolski.  Mistrzostwa składały się z dwóch etapów: szkolnego i międzyszkolnego.
Współorganizatorem Wielkopolskich Mistrzostw Ortograficznych był Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wielkopolskie Mistrzostwa Ortograficzne ,,Dyktando o Laur Kantego” zostały również objęte honorowym patronatem przez Towarzystwo Miłośników Języka Polskiego, które reprezentował dr hab. Jarosław         Liberek.
W założeniu organizatorów inicjatywa promująca zasady poprawnej pisowni ma
stanowić przyczynek do rozwijania wśród uczniów kompetencji językowych. Jest to kwestia kluczowa, zwłaszcza dziś – w dobie spadku czytelnictwa, osłabnięcia elit i kształtowanych przez nie wzorców polszczyzny. Opublikowany w maju 2011 roku raport ,,Polityki” pt. „Powoli tracimy wspólny język” sygnalizuje problemy językowej sprawności młodych Polaków, m. in. zacieranie się granic między mówioną i pisemną odmianą polszczyzny.

Aleksandra Francuz

 

 

 

Tekst dyktanda 2017

Jeśliby zapytać morąskich półarystokratów albo ćwierćwiekowych mieszkańców  śląszczyzny o położenie fokrei na niby-orientalnym statku arcy-Europejczyka, Heliodora Mazura, nie wiedzieliby, co odpowiedzieć. Nie to im w duszy gra, choć i ich niesie po świecie ten sam, co swarzędzkiego kajakarza wiatr, wiejący z siłą 10 stopni w skali Beauforta. Kogóż by o położenie płowożółtego foksztaksla mógł zapytać? Może eksstarostę z Tucholi, może quasi-Czecha z Zawiei? Niejedno przecież widzieli, a już na pewno nie raz, nie dwa halny dął im w plecy. Ale i oni, jakby się w kniei zaszyli i czyhali na cuda-niewidy.

Ktoś tam komuś doniósł, ktoś szepnął i gruchnęła wieść od Tatr po Daleką Północ, że czmychnąć, nie czmychnęli, ale siedzą na najwyższym piętrze stołecznego wieżowca, odcięci od wielkomiejskich stuków i układają gędźbę na staropolską modłę. Z wojaży jedno- i dwutygodniowych po dalekich lądach i morzach nie bez żalu zrezygnowali, nie mówiąc już o śledzeniu trasy Heliodora. Ich głowę zaprząta już jedna myśl: zwycięstwo w Sabałowych Bajaniach. Dlatego jeśli czegoś za horyzontem, tam hen, hen wypatrują, to nie żeglarza z Wielkopolski, opływającego ziemię wzdłuż i wszerz Gwiazdy Polarnej. Oni  szukają słów. To ich róża wiatrów.

Czy ułożą prima vista nie żadne tam popisowe nawijki, ale arcydzieła folkloru, okaże się niebawem, podczas sierpniowego występu w Bukowinie. Kuglarzami nazywać się nie chcą, ale czy w tę deklarację można w ogóle wierzyć? Bo czyż pieśniarze nie po to tworzą, by gubić i mylić tropy?

oprac. Aleksandra Francuz